Pan Jerzy, mieszkaniec Saskiej Kępy pamięta jeszcze czasy świetności ulicy Paryskiej, przy której mieszka od dzieciństwa. Teraz sytuacja diametralnie się zmieniła – by dostać się do swojego mieszkania musi wchodzić… po drabinie. Schody okazały się być samowolą budowlaną.
Bogata historia zakończona podziałem
Pan Jerzy pamięta Saską Kępę od zawsze. 67-latek mieszkał w kamienicy przy ulicy Paryskiej od lat 50. Razem ze swoimi rodzicami. Historia zamieszkania rodziców pana Jerzego w tym miejscu sięga jeszcze dalej, bo aż do czasów wyzwolenia Warszawy. Pan Jerzy pamięta jeszcze zupełnie inne otoczenie miejsca, w którym mieszka obecnie. Wspomina oczko wodne, w którym pływały ryby. Dziś dookoła widać tylko błotnisty teren. Pan Jerzy kontynuował tradycję mieszkania przy ulicy Paryskiej i również w tym miejscu żył ze swoją rodziną. Jednak po rozwodzie zdecydował się podzielić mieszkanie na dwie części. Jedna, zajęta przez byłą żonę pana Jerzego, posiada wyjście na klatkę schodową, jednak by opuścić drugą, trzeba było wychodzić przez taras i przyległe do niego schody. Tę wciąż zajmuje pan Jerzy. Pod koniec robi spotkała go jednak niemiła niespodzianka. Jak się okazało, wejście do budynku należy do prawowitej właścicielki kamienicy, która zdecydowała o rozbiórce tarasu i schodów. Od tamtej pory pan Jerzy chcąc wejść do własnego mieszkania, pożycza od sąsiada drabinę. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy właścicielka zdecydowała o zamontowaniu w drzwiach balkonowych metalową barierkę. Teraz wejście do mieszkania oznacza dla lokatora prawdziwe akrobacje. „To dla mnie duże utrudnienie. Pakunki, które przyniosę, kładę na skrzynki z kwiatami, wchodzę po drabinę, otwieram drzwi, ściągam je i wchodzę. W domu uwięziony jest mój kot” – mówi dla TVN Warszawa pan Jerzy.

Biurokratyczne zamieszanie
Na dobudowanie do kamienicy tarasu i schodów musi wyrazić zgodę Wydział Architektury. Tej jednak pan Jerzy nie otrzymał. Władze nie zgodziły się też na podział mieszkania. W 2012 roku właściciele mieszkania wystąpili do Sądu Rejonowego o zgodę na wyznaczenie dojazdu do domu. Jednak sąd oddalił wniosek. Urząd dzielnicy Praga-Południe informuje, że grunt pod budynkiem został oddany w użytkowanie wieczyste nowemu właścicielowi w 2010 roku. Lokal zajmowany przez pana Jerzego został wykupiony w 1991 roku, jednak teren, na którym postawiono schody prawnie należy do właścicielki kamienicy. I to właśnie ona w grudniu 2016 roku zgłosiła samowolę budowlaną wraz z żądaniem rozebrania schodów. Tę prośbę rozpatrzono pozytywnie, w wyniku czego pan Jerzy stracił możliwość dojścia do mieszkania w taki sposób, jak odbywało się to dotychczas. Urząd dzielnicy zapowiedział pomoc dla pana Jerzego, jednak konkretnych rozwiązań póki co nie ma.