Mieszkańców aż dwóch dzielnic – Pragi Południe i Pragi Północ zostali zbudzeni przez głośną muzykę w ubiegły weekend. Mimo interwencji Straży Miejskiej sprawcy hałasu nie udało się zatrzymać.
Strażnicy miejscy z dwóch dzielnic otrzymali prawie 50 zgłoszeń od mieszkańców z różnych rejonów, m.in. z ul. Ostrobramskiej, Fieldorfa, Jugosłowiańskiej i Stanów Zjednoczonych. Przyczyną było zakłócenie ciszy nocnej – ludzie zostali wybudzeni w środku nocy przez głośną muzykę. Około godziny 4 nad ranem interwencję podjęła Straż Miejska. Nie udało się jednak dotrzeć do źródła dźwięków, a tym samym zatrzymać sprawcy. "Dobre pół Gocławia słyszało, część nie mogła spać, a nikt nie wie, skąd to szło i kto za tym stoi. A mówią, że dziś już nikt nie jest anonimowy. Im się udało" – mówiła dla portalu TVN Warszawa jedna z mieszkanek Pragi Południe. Interwencja Straży Miejskiej została wstrzymana około godziny 6, kiedy dźwięk ustał. Jak mówią funkcjonariusze, przyczyną niepowodzenia akcji mogła być niska częstotliwość dźwięków – wtedy rozchodzą się one dużo dalej i ciężko o wykrycie ich źródła. Straż Miejsca obiecuje wznowienie działań, jeśli ktoś złoży zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia.
Problem tajemniczego hałasu zbulwersował również radnych, którzy zapowiedzieli, że zajmą się problemem na najbliższej sesji rady miasta. W rozmowie z TVN Warszawa radny Karol Kowalczyk zapowiedział, że być może uda się opracować specjalne procedury, które pozwolą na ustalenie źródła dźwięku. "Postaramy się w ramach naszych możliwości też interweniować u straży miejskiej" – mówił Kowalczyk. W sprawę zaangażowali się też dziennikarze Eski, którzy twierdzą, że odkryli skąd dobiegał uciążliwy dźwięk. Ich zdaniem źródłem była impreza w skłocie w centrum Warszawy. Straż Miejska nie póki co nie potwierdza tej informacji.