11 aktualna temperatura 7 °C
ciśnienie 1018 hPa pm2.5 7 μg/m3
Wspaniałe powietrze! wilgotność 45% pm10 8 μg/m3

Z pamiętnika chłopaka ze starej Kępy, który ruszył w świat...

9. Na zawsze pozostanę obywatelem Saskiej Kępy!

Czas mija nieubłaganie. Dzieci dorastają, ludzie się starzeją i odchodzą, a miasta zmieniają swój wygląd. Jedno pozostanie jednak pewne, mimo wielu lat spędzonych na emigracji Witek nigdy nie zapomni swojej Saskiej Kępy.

Na spacerze z naszymi psami Dillonem i Sandy. Toronto, 2002 rok.

Po powrocie do Toronto miałem mieszane odczucia, co do odbytej właśnie wizyty w starym kraju (lub po angielsku the old country jak to emigranci w Kanadzie nazywają kraj swego pochodzenia). Z jednej strony cieszyłem się tym, że mogłem spotkać się tam z rodziną i przyjaciółmi, a także spędzić trochę czasu na Kępie, a z drugiej, choć nikt nie robił mi w Polsce trudności ani podczas mego tam pobytu, ani też przy wyjeździe, odczułem mocno to, że Polska tkwiła wciąż w sztucznym systemie socjalistycznym ze wszystkimi jego negatywami. Było to dla mnie szczególnie widoczne w porównaniu z Kanadą. Zdałem sobie także po tej wizycie sprawę z tego, że mój dom jest już teraz w Toronto. Po wywołaniu w domu zdjęć z tej podroży oraz opowiedzeniu żonie i swym kanadyjskim kolegom o moich wrażeniach z Polski wróciłem szybko do normalnego życia i pracy w Kanadzie.

Z Jolą w Rio de Janeiro. Rok 1993.

Jola pracując w agencji podróży miała możliwości zniżkowych, a czasem nawet darmowych wyjazdów do różnych egzotyczny miejsc na świecie na zasadzie tak zwanych familiarisation trips (wyjazdy dla agentów w celu zapoznania się z ośrodkami turystycznymi, do których wysyłali oni później swoich klientów). Na te swoje podróże zabierała także mnie lub swoja mamę czy siostrę. Z okazji naszej 25 rocznicy ślubu spędziliśmy np. tydzień w Rio de Janeiro w Brazylii.

W domku letnim rodziców w Falęcicach nad Pilicą. 1991 rok.

Ja jednak mniej więcej po roku od każdej swojej poprzedniej wizyty w Polsce zapominałem o wszelkich jej negatywach, a pamiętałem tylko spędzone tam miłe chwile. Tak więc, gdy nadchodził czas mego następnego urlopu zamiast jechać do jakiejś kolejnej egzotycznej miejscowości i leżeć tam na plaży, co po kilku dniach stawało się dla mnie nudne, wybierałem przeważnie następny wyjazd do Polski. I tak od czasu odzyskania swego polskiego paszportu odwiedzałem Saską Kępę prawie co roku, zatrzymując się zawsze u rodziców w naszym dawnym mieszkaniu na Zakopiańskiej. Ze swymi sasko-kępskimi kolegami robiłem jednak także wypady w góry czy też nad Bałtyk. Z wyjątkiem, bowiem przyjemnej atmosfery Saskiej Kępy, Łazienek czy Starówki, Warszawa stała się zapchanym samochodami i śmierdzącym spalinami dużym miastem. Każdy, kto mógł uciekał więc z Warszawy na łono natury. I tak moi rodzice, będąc już oboje na emeryturze, kupili sobie mały drewniany domek w Falęcicach nad Pilicą, gdzie przebywali każdego roku od wiosny do późnej jesieni. Ja podczas swoich wizyt w Polsce też ich tam odwiedzałem.

W moim biurze w Toronto. Rok 2000.

W Toronto, przed samym ukończeniem liceum, naszemu synowi Wojtkowi przydarzył się przykry wypadek, który o mało, co nie skończył się tragicznie. Wracając późnym sobotnim wieczorem do domu metrem z jakiejś balangi został on zepchnięty z peronu na szyny przed nadjeżdżający pociąg. Wojtek zdążył się jednak w ostatniej chwili schować jakoś we wnękę pod peronem, tak że pierwszy wagon pociągu uderzył go jedynie w lewe ramię, gruchocząc obojczyk. Wojtek wylądował w szpitalu, a policjantka, która przyszła do nas do domu z tą wiadomością powiedziała nam, że mieliśmy szczęście w nieszczęściu, bo w takich przypadkach najczęściej wyjmują spod pociągu jedynie zwłoki albo człowieka bez rąk lub nóg. Nasz Wojtek wylizał się dość szybko z większości doznanych w tym wypadku obrażeń, ale uszkodzony na skutek uderzenia nerw spowodował stały niedowład lewego przedramienia. On jednak nauczył się z tym żyć i bez problemów jeździ zarówno na rowerze jak i samochodem. Osoba niewiedząca o tej jego małej niesprawności nawet tego nie zauważa. Po ukończeniu liceum Wojtek rozpoczął studia na University of Toronto i zapomniał, praktycznie rzecz biorąc, o tym swoim przykrym wypadku. W 1988 roku przyjechała do nas z wizytą moja siostra Basia, więc ja nie pojechałem tego roku do Polski. Spędziłem swój urlop pokazując jej Toronto, Niagarę, Montreal i Ottawę, a także onaryjski Algonquin National Park i region Kaszuby z miasteczkiem Barry‘s Bay położonym nad jeziorem Kamaniskeg, gdzie spędziliśmy razem dwa tygodnie. Ten region jest szczególnym miejscem dla kanadyjskiej Polonii gdyż, osiedlili się tam pierwsi polscy imigranci i ich potomkowie do dziś tam żyją. Następnego roku przyjechała do nas znowu mama Joli Hania, która żyjąc na Kępie sama odwiedzała jednego roku swoją młodsza córkę Iwonę w Anglii, a następnego nas w Kanadzie. Podczas którejś z tych kolejnych wizyt u nas Hania dostała zawału serca z komplikacjami i z uwagi na stan zdrowia nie mogła już wrócić do Polski. Jola, aby zając się chorą matką musiała zrezygnować z pracy. Hanię z jednej strony cieszyło to, że jest blisko swej córki i ukochanego wnuczka a z drugiej męczyła ja tęsknota za Polską a szczególnie za Saską Kępą, gdzie spędziła całe swoje dotychczasowe życie. Joli mama mieszkała z nami w Toronto aż do swej śmierci i jest pochowana na tutejszym cmentarzu.

Gdy człowiek pracuje i zajęty jest swoim życiem rok za rokiem ucieka nie wiadomo kiedy. W 1990 roku zmarł w Warszawie mój ojciec, który przed tym przez jakiś czas chorował. Tego roku byłem więc na Kępie dwukrotnie. Raz, aby odwiedzić ojca podczas choroby, a za kilka miesięcy przyleciałem już na jego pogrzeb. Ojciec był kolorową i dość znaną postacią dawnej Warszawy i o nim samym można by napisać ciekawą książkę ,ale to już jest osobny temat. Moja mama była osobą skromniejszą od ojca, ale żyła dużo dłużej niż on, więc po jego śmierci jeszcze wiele razy odwiedzałem ją na Zakopiańskiej. Pomiędzy rokiem 1992 i 2007 miałem do tego wiele okazji związanych z moją pracą. Pracując, bowiem cały czas w Zarządzie Miasta Toronto doszedłem tam do stanowiska Naczelnego Inżyniera do Spraw Technicznych w Dziale Ochrony Wód Przed Zanieczyszczeniem (Chief Engineer Technical Services, Water Pollution Control), a następnie Zastępcy Dyrektora tego samego Działu (Assistant Director Water Pollution Control).



Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę