11 aktualna temperatura 7 °C
ciśnienie 1018 hPa pm2.5 7 μg/m3
Wspaniałe powietrze! wilgotność 45% pm10 8 μg/m3

VI Święto Saskiej Kępy za nami

Projekt "Warszawiak" strzałem w dziesiątkę

Na pewno nie zawiodły główne gwiazdy, tj. Łukasz Garlicki z zespołem "Projekt Warszawiak". Twórcy niemałego zamieszczania w polskim Internecie (klip z odświeżoną wersją piosenki "Warszawiak", który opublikowali na łamach serwisu YouTube odnotował kilka milionów odsłon - przyp. red.) dali koncert o godz. 17:30. A ich pomysł, by w nowej i przystępnej formie serwować stare hity jak ulał wpasował się w oczekiwania zwiedzających.
To było rewelacyjne, zdecydowanie najfajniejsza rzecz tej soboty - mówił z przekorą Michał, który… tego dnia też występował, ale na ujawnienie większej ilości informacji o sobie się nie zgodził.

Po zakończeniu "Projektu", ok. godz. 19:00 rozpoczął się koncert galowy z udziałem największych sław. Popis swoich umiejętności dali m.in.: Katarzyna Zielińska, Maciej Maleńczuk, Justyna Steczkowska, i znajdujący się tego dnia w fenomenalnej formie - Zbigniew Zamachowski.

Jak pod Gubałówką w Zakopanem?

Mimo, że to gwiazdy i program artystyczny miały być głównymi magnesami przyciągającymi warszawiaków (tych zjawiło się wg. szacunków ok. 25 tys.) to jednak większość czasu odwiedzający spędzali… oglądając stoiska wystawców.
To od nas zależy czy komuś się będzie tu podobać i spędzi całe popołudnie, czy ucieknie po pięciu minutach - oceniał pan Krzysztof, który tego dnia na ul. Francuskiej wystawiał się z własnymi wyrobami ceramicznymi. I właśnie takie stoiska dominowały - rękodzieła, chusty, medaliony, rzemienie - aż do znudzenia. Polacy lubią jednak jarmarki i nie przeszkadzał im fakt, iż większość osób prezentujących swoją twórczość dublowała to, co usiłowali sprzedać ich sąsiedzi. Ja z kolei - wiedząc, że przede mną stoi niełatwe zadanie zrelacjonowania tego, co przygotowali wystawcy postanowiłem przyjąć wyzwanie i odwiedziłem wszystkie stoiska, w poszukiwaniu czegoś, co utkwiłoby mi w pamięci, czyt. wybiło się ponad jarmarczną przeciętność. I o dziwo udało się! Smakowitym kąskiem był z pewnością kram należący do właścicieli sklepu z wyrobami czekoladowymi znajdującym się w pobliżu ul. Francuskiej. Wystawcy nie ukrywali, że obecność na Święcie chcieliby wykorzystać do autopromocji. - Mamy problem z klientami, a Święto Saskiej Kępy jest pewnikiem, że wiele osób tu się zjawi, zobaczy, że istniejemy - zdradzała Pani Magdalena. Prawdę mówiąc - takiej formie wykorzystywania nie powinniśmy się sprzeciwiać - prażone ziarna kakao, którymi mnie tam uraczono były przepyszne!

Nieopodal ambasady słodkości znajdowało się inne, warte odnotowania stoisko. A na nim - kompozycje ze sztucznych kwiatów. Można je było samemu skomponować rękoma sprzedawcy, lub wybrać jeden z gotowych. Ja tylko podziwiałem, choć pokusa zakupu była wielka - jeden kilku dziesięciocentymetrowy kwiat kosztował tylko 2 zł.

Organizatorzy Święta zadbali również o to, by zwiedzający nie przemierzali bezkresu stoisk o pustych żołądkach. Poza wspomnianym Baobabem na zaaranżowanie ogródka i wyjście z kuchnią "na zewnątrz" zdecydowało się większość lokali, zwłaszcza na ul. Francuskiej, na której przecież koncentrowała się uwaga Warszawiaków. I tu niespodzianka - dzięki temu posunięciu w dużej mierze wyparto fast foody. W efekcie, mało przyjemny dla oka widok ludzi opychających się goframi, czy prażoną kukurydzą był rzadszy aniżeli tłumów przesiadujących w kawiarniach, czy restauracjach. To powinno nas zresztą cieszyć - w Polsce jest już przecież jeden jarmark pod Gubałówką i nie musimy go kopiować, bo mamy swoje i to lepsze: z klasą, klimatem i marką.

Na deser awantura

Pomimo wielu zastrzeżeń i uchybień szóste Święto Saskiej Kępy mogło zakończyć się w atmosferze sukcesu. Mogło, ale tak się nie stało. Wszystkiemu winne było zdarzenie, które miało miejsce już kwadrans po teoretycznym zakończeniu święta o 22:00. Na schodach prowadzących na Wał Miedzeszyński trwał koncert zespołu The Phantoms. Na próżno szukać informacji o nim w broszurce nt. Święta Saskiej Kępy - jak twierdzą osoby z którymi rozmawiałem - pomysł aby zagrali wyniknął w ostatniej chwili i nie wpisano go w harmonogram. Nie byłoby w tym nic kontrowersyjnego gdyby nie fakt, że głośna muzyka grała już po zapadnięciu ciszy nocnej i kwestią czasu było aż ktoś, kto jej nie lubi i zna program imprezy ją wezwie. W tym przypadku było to tylko 15 minut.
To było jakieś 100 metrów od wielkiego koncertu przy ul. Francuskiej. Nagle pojawiła się u nas straż miejska i kazała zakończyć występ, na którym bawiło się około 350 osób - mówił TVN Warszawa Maciek Pasiecki, menadżer zespołu The Phantoms. Gdy muzycy odmówili przerwania koncertu na scenę wkroczyli strażnicy miejscy i przez megafon ogłosili, że to koniec Święta Saskiej Kępy. A jak funkcjonariusze ponownie spotkali się z dezaprobatą części widowni i przede wszystkim - The Phantoms wezwali policję. Ta tylko gdy dotarła na miejsce nie przebierała w środkach, bo napotkała opór - nieustępliwe wobec jej próśb było część osób bawiących się i współorganizujących koncert. Zaowocowało to wielominutową awanturą, przepychanką i zakłuciem w kajdanki pracownika jednej ze znanych kawiarni działających na Saskiej Kępie.

Jedna dzielnica, dwa święta

Jak ja zapamiętam to Święto Saskiej Kępy? - takie pytanie zadawałem sobie na samym początku wydarzenia i co zasadne - stawiam także teraz. Odpowiedź nie może być jednoznaczna. Bo chwalebna z samego faktu istnienia jest przecież inicjatywa organizacji wydarzenia mającego na celu promocję dzielnicy. Ale ilość potknięć, brak konsekwencji w budowaniu programu imprezy i wrażenie bałaganu - rażą. Na szczęście już 4 czerwca na Saskiej Kępie odbędzie się podobna impreza - "Saska Expo". Za jej organizacją stoją - nie tak jak w przypadku majowych celebracji - urzędnicy, ale sami mieszkańcy, właściciele knajp i galerii. I może właśnie dzięki temu, że pojawia się konkurencja ci pierwsi za rok jeszcze bardziej się postarają przy 7. Święcie Saskiej Kępy? Oby!


Bartosz Rymkiewicz