Wiele wrażeń, kibicowanie, emocje i dużo satysfakcji - tak minął 7 Półmaraton Warszawski. Druga strona medalu to niestety hałas i ciągłe problemy z parkowaniem na Saskiej Kępie.
Kolejny raz wiele ulic na Saskiej Kępie były ledwie przejezdne i zatłoczone. Tym razem mieszkańcy przede wszystkim skarżyli się na hałas i pobudkę w niedzielę już o 7 rano.
Mieszkańcy juz od rana alarmowali nas zarówno przysyłając maile jak i pisząc posty na naszym profilu w serwisie facebook.com. Mieszkanka ulicy Dąbrówki pisze do nas: Czy możecie pomóc!!!??? Dzisiaj tj. 25.03.12 odbywa się impreza masowa/sportowa na stadionie czy też w okolicach stadionu. Na uliczkach Saskiej Kępy znowu "wolna amerykanka". Mieszkam na ul. Dąbrówki, która jest ledwo przejezdna. Samochody są porzucane przez uczestników/widzów wszędzie. Hałas jest nie do wytrzymania!!! (...). Nawet przy szczelnie zamkniętych oknach dudni sprzęt nagłaśniający. Razem z Dominiką zastanawiamy się co można zrobić w takich sytuacjach. Zgodni jesteśmy co do faktu, że "Regulacja parkingów w takie dni powinna być normą, tak jak jest wszędzie na świecie."
Mimo tych utrudnień trzeba przyznać, że mieliśmy okazję uczestniczyć w wyjątkowej imprezie sportowej, w której wzięło udział ponad 7 tys. osób. Zapraszamy do przeczytania relacji Jerzego Słomczyńskiego z tego dnia.
Po biegu sprintem do stojącego na przystanku tramwaju odczuwa się bicie serca i przyśpieszony oddech. A to jest tylko kilkadziesiąt metrów. A tak przebiec ponad 20 km to byłoby trudno dla kogoś początkującego.
Jednak wiele osób nie boi się takiego wyzwania i liczba 7500 uczestników Półmaratonu Warszawskiego mile zaskoczyła organizatorów. Trzeba było wypuszczać grupy falami. Sprawozdawca mówił o czasie netto i brutto zawodnika. To znaczy każdemu zawodnikowi na mecie trzeba było uwzględnić nawet kilkunastominutową poprawkę określającą z jakim opóźnieniem po pierwszej grupie wystartował do biegu.
Na pewno dla wielu startujących każda minuta w wyniku była ważna. Ale dla większości sam fakt ukończenia biegu stanowił wielką satysfakcję. Trasa biegu prowadziła po najpiękniejszych ulicach Warszawy: po Nowym Świecie, Krakowskim Przedmieściu. Po raz pierwszy trasa przebiegała przez Cytadelę. Zawodnicy biegli wzdłuż Wisły, kończyli trasę biegnąc Mostem Poniatowskiego do mety usytuowanej przy Stadionie Narodowym.
W biegu brało udział wiele kobiet doskonale sobie radząc na długiej trasie. Chłodny dzień i silny wiatr stanowiły dodatkowe utrudnienie. Na mecie niektórzy zawodnicy szybko finiszowali poprawiając o kilka miejsc swą końcową pozycję. Ale były osoby, które z wielkim trudem docierały do mety.
Szczególnie dodawał sił doping bliskich osób, które wypatrzyły wśród finiszujących swego zawodnika i głośno wołały do niego. Niektórym zawodnikom towarzyszyły na ostatnich metrach ich dzieci dumne, że wbiegają na metę z mamą czy tatą. Było kilka osób biegnących całą trasę z wózkiem, w którym było małe dziecko.
Sprawozdawca podkreślał wielką promocję sportowego trybu życia, który biegnący prezentowali spacerującym głównymi ulicami Warszawy. Z pewnością wiele osób widzących masowość biegu zgłosi się do biegu przy następnej okazji.
Widać było udział wielu pokoleń w biegu. Przekrój zawodów wykonywanych na co dzień przez biegaczy był ogromny. Wprowadzono nawet klasyfikację na najlepszego w biegu aktora, dziennikarza itp. Duży entuzjazm wywołała grupa Spartan około 30 kobiet i mężczyzn w hełmach, strojach historycznych z dzidami i tarczami, w czerwonych płaszczach. Grupa biegowa Spartanie poprzez udział w maratonach zdobywa pieniądze na leczenie chorych dzieci.
W Warszawie we wrześniu będzie Maraton Warszawski, ale przedtem zorganizowane będą biegi co miesiąc -najpierw na trasie 5 km i przedłużanej co miesiąc o 5 km. Stadion Narodowy staje się popularnym miejscem w Warszawie służącym nie tylko sportowi wyczynowemu ale również imprezom dla amatorów.