4 czerwca placówka przy ulicy Niekłańskiej wróciła do normalnego funkcjonowania. Wciąż jednak utrzymywany jest tu reżim sanitarny.
Od końca kwietnia Rząd luzuje obostrzenia. Za nami cztery etapy odmrażania gospodarki. Wraz z ostatnią fazą przywracania normalnego funkcjonowania powrócił do pełnowymiarowej pracy Szpital Dziecięcy im. prof. dr. med. J. Bogdanowicza przy ulicy Niekłańskiej. Młodzi pacjenci ponownie mogą liczyć na nieograniczoną pomoc, choć w reżimie sanitarnym. Przypomnijmy, do tej pory większość oddziałów była nieczynna, a dla dobra pacjentów i personelu zminimalizowano liczbę wizyt. Wiele z nich realizowane były w formie teleporad.
Szpital w dobie reżimu sanitarnego
Obecnie funkcjonuje między innymi poradnia zdrowia psychicznego oraz rehabilitacja. Dłużej jednak poczekamy na logopedię. Z uwagi na konieczność chodzenia w maskach, terapia byłaby utrudniona i bardzo ryzykowna.
Zakres pracy ponownie otwartych oddziałów jest ograniczony. Jak informuje Mariusz Mazurek, rzecznik prasowy szpitala, pomiędzy poszczególnymi pacjentami zachowywane są odstępy czasowe. W ciągu godziny lekarz może przyjąć tylko jedno dziecko, a nie jak do tej pory trójkę. Po każdej wizycie gabinet jest odkażany i wietrzony, a lekarz musi się przebrać. Ponadto harmonogram przyjęć jest prowadzony w trybie wahadłowym. Gdy w gabinecie przebywa dziecko, w tym samym czasie w sąsiednim nie może przebywać inny pacjent. Dopiero po 30 minutach od wejścia dziecka do pierwszego gabinetu, w drugim może się odbyć planowana wizyta. Chodzi o to, aby na korytarzach nie było tłoków i utrzymać wymagany odstęp dwóch metrów.
Szpital nadal jednak toczy walkę z koronawirusem. Jeden z dwóch Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych przyjmuje dzieci z objawami zakażenia lub tych, którzy mieli styczność z osobą chorującą na SARS-CoV-2. Drugi SOR dostępny jest dla wszystkich młodych pacjentów, którzy nie są zainfekowani.
Placówka przyjmuje także osoby poszkodowane w wypadkach. W pierwszym etapie trafiają one do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, jednak tam nie są wykonywane testy na obecność koronawirusa. W tym przypadku liczy się czas reakcji, dlatego te procedury są pomijane. Zważywszy na zagrożenie szpital wystąpił do Urzędu Marszałkowskiego o pomoc w zakupie specjalistycznego sprzętu Bio Bag. Jest to ruchomy, rozkładany „namiot” na wózku. Dzięki niemu pacjenci w bezpieczny sposób, w totalnej izolacji byliby przewożeni z SOR-u na blok operacyjny. Dopiero tam wykonywane są testy na obecność SARS-CoV-2. W przypadku wykrycia u poszkodowanego w wypadku koronawirusa, właśnie za pomocą Bio Bagu, ten zostałby przetransportowany do izolatki. Póki co, placówka musi sobie radzić bez tego sprzętu. Oczywiście dla bezpieczeństwa personel nosi ubrania ochronne, dzięki czemu nie doszło tu do zakażenia.
Przed wejściem zmierzysz temperaturę
W hallu głównym zainstalowany został specjalny system pomiaru temperatury ciała. Na komputerze wyświetlają się dane, które są zaczytywane z czujników. Jeśli okaże się, że pacjent ma podwyższoną temperaturę ciała uruchamia się wtedy alarm na monitorze. W takiej sytuacji jeden z czuwających pracowników przeprowadza z osobą wchodzącą do szpitala krótki wywiad, mający na celu ustalenie, czy stan (pod)gorączkowy jest wynikiem rozwijającego się w organizmie koronawirusa. W razie wątpliwości, co do stanu zdrowia pacjent proszony jest o przejście do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.
Dotychczas w Polsce na Covid 19 zachorowało blisko 800 dzieci, jednak w tej placówce odnotowano tylko jedno zakażenie. Co ważne, nie doszło tu do rozprzestrzenia się koronawirusa.