Po niezwykle obfitych i długich opadach deszcze fala kulminacyjna na Wiśle dotarła do Warszawy we wtorek rano. Widok był wstrząsający – pod wodą znalazły się bulwary i nadwiślańskie plaże. Wały przeciwpowodziowe na szczęście wytrzymały napór wody. Niebawem rozpocznie się liczenie strat.
Hydrolodzy przewidywali, że we wtorek rano poziom Wisły osiągnie 585 cm. To tylko 15 cm mniej niż stan ostrzegawczy. Fala kulminacyjna miała jednak przejść dopiero wieczorem, w okolicach godziny 18-19. Rzeka już dawno nie była tak potężna. Wzburzone wody zalały plaże i bulwary wiślane. Przyniosły też bardzo dużo zanieczyszczeń.

Od poniedziałkowego wieczora bulwary zostały zamknięte dla mieszkańców. Dostęp do nich odgradzały barierki, pojawiały się też patrole policji i straży miejskiej. Bulwary odcięto także od części zasilania elektrycznego, wyłączono fontanny i usunięto stacje rowerów miejskich Veturilo. Na nadejście wielkiej fali przygotowali się także właściciele okolicznych lokali gastronomicznych. Przy moście Poniatowskiego zdemontowano pomost. Bulwary zostały ponownie otwarte dla spacerowiczów w środę około godziny 18.
Fala porwała część elektrycznych hulajnóg, które nie zostały na czas usunięte z bulwarów. Z powodu wysokiego poziomu Wisły przerwano także budowę południowej obwodnicy Warszawy. To pierwszy raz od rozpoczęcia budowy w 2017 roku, kiedy całkowicie ewakuowano sprzęt i przerwano budowę.

Poziom Wisły zaczął opadać, mieszkańcom nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Oszacowanie całkowitych strat zacznie się jednak dopiero, gdy woda opadnie całkowicie. Wtedy zacznie się także sprzątanie po wielkiej fali, która przyniosła ze sobą niestety też wiele śmieci.
Więcej zdjęć na naszym facebooku.