Jest decyzja. Tramwaj na Gocław pojedzie w 2021. Takie zapewnienie złożyli przed naszymi kamerami przedstawiciele Tramwajów Warszawskich – komunikat tej treści usłyszeliśmy na początku kwietnia w Telewizyjnym Kurierze Warszawskim. Tymczasem kilka dni wcześniej Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) w Warszawie uchyliło rygor natychmiastowej wykonalności decyzji środowiskowej dla Tramwaju na Gocław. Rację mieli mieszkańcy, którzy mówili, że rygor nadano z naruszeniem obowiązującego prawa.
Rygor uchylony, decyzja nadal nieostateczna
Wniosek o nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności decyzji środowiskowej wpłynął do Biura Ochrony Środowiska (BOŚ) na początku stycznia, zaledwie dzień po tym, gdy pierwszy mieszkaniec złożył swoje odwołanie od wydanej przez BOŚ decyzji środowiskowej. Rygor miał sprawić, że inwestor będzie mógł występować o kolejne pozwolenia dla „tramwaju na Gocław” mimo złożonych odwołań od decyzji środowiskowej. Dlatego Tramwaje Warszawskie mogły wystąpić o dofinansowanie dla tej kontrowersyjnej inwestycji. W nowej sytuacji szybkie przyznanie dotacji stoi pod znakiem zapytania.
Przypomnijmy, że wątpliwości budzi nie tylko uchylony już rygor natychmiastowej wykonalności, ale i samą decyzja. Zdaniem mieszkańców i lokalnych organizacji pozarządowych Biuro Ochrony Środowiska wydało ją zbyt pospiesznie i w oparciu o nierzetelny raport złożony przez Tramwaje Warszawskie. Raport zawierał liczne błędy i całe fragmenty „stworzone” metodą kopiuj-wklej z istniejących wcześniej opracowań. Czy sama decyzja doczeka się uchylenia przekonamy się w najbliższych miesiącach.
Jak doszło do naruszenia prawa?
Tymczasem wszyscy zachodzą w głowę jak mogło dojść do naruszenia prawa w sprawie, która od początku budzi tak wielkie kontrowersje. Odpowiedź przynosi treść wniosku Tramwajów Warszawskich o nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności. Spółka powołała się w nim na… ważny interes społeczny, którego nie potrafiła uzasadnić i co stało w jaskrawej sprzeczności z kolejnymi protestami mieszkańców przeciwko tej inwestycji. W tej sytuacji SKO nie mogło mieć żadnych wątpliwości. Dlatego w postanowieniu z 28 marca stwierdzono wprost, że nadanie rygoru natychmiastowej wykonalności dla decyzji środowiskowej było podjęte z naruszeniem obowiązującego prawa. Na nic zdały się także wyjaśnienia miejskich urzędników, którzy usprawiedliwiali rygor rzekomą koniecznością szybkiego działania w celu pozyskania przez spółkę dodatkowych środków unijnych.
Pozostaje tylko pytanie jak mogło dojść do sytuacji, w której Biuro Ochrony Środowiska zdecydowało się wydać rygor bezprawnie? Jedno z możliwych wyjaśnień mówi, że nie obyło się bez nacisku politycznego – Tramwaje Warszawskie są spółką miejską, a Biuro Ochrony Środowiska podlega Urzędowi Miasta. Urząd Miasta był zatem sędzią we własnej sprawie i nie zachował należnego obiektywizmu.
Co dalej z inwestycją?
Pozostaje pytanie, czy brak rygoru natychmiastowej wykonalności uniemożliwi Tramwajom Warszawskim ubieganie się o unijne środki na „tramwaj na Gocław”? Jeśli tak, to cała inwestycja stanie pod znakiem zapytania, gdyż po prostu zabraknie na nią środków. Przypomnijmy, że podawana przez Tramwaje Warszawskie kwota 200 mln złotych jest tylko częścią kosztów inwestycji. Nie uwzględnia ona np. konieczności wykupu gruntów, które w międzyczasie zostały zreprywatyzowane, a które znajdują się akurat na trasie planowanego tramwaju. Brak dofinansowania dla linii na Gocław budzi jednak nadzieję, że środki unijne zostaną skierowane na bardziej potrzebne inwestycje – jak remont torów w alei Waszyngtona, od lat wyczekiwana budowa tramwaju wzdłuż ulicy Modlińskiej czy linia na Zieloną Białołękę. Nie brak też głosów, że czas zacząć gromadzić środki na III linię metra.
Co jeszcze budzi kontrowersje?
Tramwaj na Gocław od początku budzi sprzeciw wielu mieszkańców Gocławia i Saskiej Kępy, ale także Kamionka i Grochowa – komentują przedstawiciele inicjatywy „Zatrzymajmy ten Tramwaj”. Nie tylko w zakresie zasadności samej inwestycji,, ale także w kwestii sposobu jej procedowania. Dzielnicowy urzędnicy i pracownicy Tramwajów Warszawskich wielokrotnie byli przyłapywani na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji, od przebiegu trasy tramwaju, poprzez planowaną szerokość pasa działek, którą inwestycja zajmie. Do dziś nikt nie przeprosił mieszkańców choćby za zakończone kompromitacją urzędników lutowe spotkanie z mieszkańcami w „Jordanku”.
Dodajmy też, że coraz częściej „tramwaj na Gocław” uważa się za kolejny element polityki likwidowania ogródków działkowych, która wspierana jest przez władze dzielnicy. Znamienny jest przykład ogrodów przy ulicy Perkuna, gdzie od lat odmawia się uchwalenia planu i gdzie władze dzielnicy chcą zbudować szkołę (czego nie dopuszcza Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego). Odwołujący się do przepisów prawa działkowcy zostali na facebookowym profilu Urzędu Dzielnicy zostali nazwani „funkcjonariuszami”. Podobnie jest z działkami przy al. Waszyngtona – tu również od lat „nie da się” uchwalić planu zagospodarowania (ostatnio jego uchwalenie blokuje właśnie projekt tramwaju), a władze dzielnicy usiłują skłócić działkowców z mieszkańcami. Z gąszczu sporów wyłania się tylko jeden fakt – każdego roku w dzielnicy terenów zielonych jest coraz mniej.
Tymczasem mieszkańcy nie poddają się i na 23 kwietnia zapowiadają kolejny protest. Spotkają się w niedzielę o godz. 12.00 na rogu Międzynarodowej i alei Waszyngtona, aby nagłośnić nowe fakty dotyczące inwestycji.
Kontakt
- E-mail: zatrzymajmy@gmail.com
- Facebook: www.facebook.com/zatrzymajmytentramwaj
- Tel. kom. 507609229.