11 aktualna temperatura 7 °C
ciśnienie 1018 hPa pm2.5 7 μg/m3
Wspaniałe powietrze! wilgotność 45% pm10 8 μg/m3

Saska Kępa czyli "Państwo w Mieście"

Właśnie w "Sułtanie", na jednym z naszych codziennych spotkań, padł wniosek utworzenia "Republiki Wolnej Saskiej Kępy". Granice Kępy były wówczas naturalne. Od strony wschodniej oddzielały ją od reszty Warszawy ogródki działkowe i Wał Szwedzki, od zachodniej i południowej Wał Miedzeszyński i zakole Wisły oraz lotnisko szybowcowe na Gocławku, a od północnej Park Skaryszewski i Stadion Dziesięciolecia (wcześniej wysypisko gruzu!). Główny wjazd na Kępe był z Ronda Waszyngtona w dół ulicy Francuskiej. Tam właśnie postawiłoby się szlaban i wpuszczało na Kępe tylko jej stałych mieszkańców oraz tych, którzy na to zasługują (było bowiem wielu miłośników Saskiej Kępy obojga płci, którzy choć tam nie mieszkali, to przyjeżdżali na Kępe każdego dnia). "Sułtan", stał się już jednak wtedy na tyle znany w Warszawie, że odwiedzały go czasem ważne osobistości, czy jak to się teraz mówi z angielska VIP-y.

Pamiętam jak pewnego letniego wieczoru przyjechał do "Sułtana" swoim czerwonym sportowym Mercedesem 190 SL młody Roman Polański z ówczesną żoną - najładniejsza wówczas polska aktorką - Barbarą Kwiatkowską-Lass. My, stali bywalcy "Sułtana", przyglądaliśmy się jednak więcej temu Mercedesowi niż im, ale jak oni już odjeżdżali, to ja z jednym ze swoich ówczesnych, niestety już nieżyjących saskokępskich kolegów Leszkiem postanowiliśmy "odeskortować" ich z Kępy czarną "Cytryną" mego ojca. Nowy Mercedes Polańskiego był jednak dużo szybszy i sprawniejszy od starej "Cytryny" wiec u wylotu Francuskiej na Rondo Polański z piskiem opon skręcił w prawo, aby objechać je dookoła, a my z Lesiem "przepędzlowaliśmy" je w poprzek zatrzymując się dopiero na Zielenieckiej. Na tym zakończyło się nasze "eskortowanie" z Kępy tej znanej dwójki.

Po ślubie w 1968 roku mieszkałem wraz z żona i synem Wojtkiem na Zakopiańskiej. Wojtek urodził się w 1970 roku na Kępie i zaczynał swą edukację w "naszej szkole" na Zwycięzców. Doszedł tam jednak tylko do drugiej klasy. W 1975 roku ja wyjechałem bowiem wraz z żoną na dwuletni kontrakt do Libii, a po roku, w 1979, na następny zabierając już także ze sobą syna. Z tego kontraktu nie wróciliśmy już jednak nigdy na stałe na Kępę. Przyczynił się do tego głównie stan wojenny wprowadzony w Polsce w czasie, kiedy mnie kończył się akurat mój libijski kontrakt. Zdecydowaliśmy się wtedy, tak jak wielu innych Polaków przebywających wówczas za granicą, na emigrację. Od 30 lat żyjemy w Toronto. Ja jednak od 1986 roku, kiedy to udało mi się uzyskać polski paszport konsularny, przyjeżdżałem co roku na Kępę, tą naszą "nieproklamowaną Republikę", aby zobaczyć co się w niej dzieje, odwiedzić mieszkających tam wciąż rodziców i dawnych kolegów oraz powspominać stare, dobre (bo młode!) saskokępskie lata. Zatrzymywałem się zawsze u rodziców, którzy przejęli po nas mieszkanie na Zakopiańskiej. Przy okazji tych wizyt "zaliczyłem" dwa Bale Saskiej Kępy, na których spotykali się ludzie z Kępy naszego pokolenia. Serdeczna atmosfera tych spotkań dziwiła zawsze gości "z zewnątrz". Wielu moich dawnych kolegów z Kępy już tam jednak nie mieszka, a niektórzy z nich niestety poumierali. Moi rodzice też już nie żyją (moja matka zmarła w 2007 roku w wieku 93 lat mieszkając do końca w naszym dawnym mieszkaniu na Zakopiańskiej). Mam jednak mieszkającą wciąż w Warszawie siostrę Basię, którą od czasu do czasu odwiedzam i choć ona mieszka obecnie na Bielanach ja podczas tych wizyt większość czasu spędzam zawsze na Kępie!

Myślę czasem, że o tych dawnych saskokępskich latach, miejscach, ludziach i sprawach a także ciekawych czy zabawnych wydarzeniach ze starej Kępy mógłbym (póki dopisuje mi pamięć!) napisać książkę, ale niestety brak mi na to czasu (wciąż pracuję zawodowo jako inżynier) oraz pisarskiego talentu. Prócz tego nie wiem, kogo to wszystko mogłoby jeszcze interesować (?) Saska Kępa ma bowiem obecnie swoje nowe, młode pokolenie, które ku memu zdziwieniu nazywa swoja dzielnice "Saska" (Saska była to przecież, i wciąż jest, jedynie ulica na Kępie) i ma chyba całkiem inne spojrzenie na życie i miejsce, w którym żyje niż my w komunistycznych latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych (Saska Kępa, nawet jako Republika byłaby już pewno teraz członkiem Unii Europejskiej!).

Na tym na razie kończę i pozdrawiam serdecznie wszystkich byłych i obecnych mieszkańców Saskiej Kępy oraz jej miłośników.
Witek Wilewski