Jest godzina 6:00 rano. To jeden z nielicznych naprawdę pięknych poranków lata 2011, idę biegać do Parku Skaryszewskiego. W przeciągu zaledwie kilku minut truchtu po głównej alei mijam nie pojedynczych, a dziesiątki biegaczy, spacerowiczów i... dwie pracujące ekipy filmowe. Tyle osób o takiej porze? Wszędzie indziej to byłby istny rekord, ale nie tutaj, bo Park Skaryszewski przyciąga tłumy. Ma czym.
To nie mieszczące się w centrum Warszawy ogrody: Saski, czy Ujazdowski, a właśnie Park Skaryszewski jest największym, w pełni dostępnym przez całą dobę terenem zielonym na terenie stolicy. Obszar którego granice wyznaczają: al. Zieleniecka, al. Waszyngtona, ul. Międzynarodowa i południowa linia brzegowa Jeziorka Kamionkowskiego liczy sobie aż 58 hektarów, czyli więcej niż niejedna wieś na terenie Mazowsza.
Najpierw były krowy
O wiele dłużej trwał proces formułowania się jego nazwy. Wznoszono go jako pamiątka po pobliskiej, nieistniejącej już wtedy wsi Skaryszew. W okresie 20-lecia międzywojennego zyskał patrona - słynnego kompozytora Ignacego Jana Paderewskiego. Po zakończeniu II Wojny Światowej został przemianowany z powrotem na Park Skaryszewski, a w 1980 roku przywrócono mu nazwisko wybitnego muzyka. Obecnie Park Skaryszewski im. Ignacego Jana Paderewskiego, jest jednak potocznie nazywany po prostu "Skaryszakiem", lub od patrona "Padereszczakiem".
Teraźniejsza formuła i wygląd parku nie są w pełni zbieżne z nominalnymi założeniami Szaniora. Twórca wyposażył go m.in. w liczne obiekty sportowe (korty tenisowe, basen) i kilka cukierni. Miał też tylko jedną, główną aleję spacerową. Z tego wszystkiego dzisiaj ostała się tylko ta ostatnia. Powód? Park został niemal zrównany z ziemią w czasie II Wojny Światowej. Gdy przystąpiono do jego renowacji na przełomie lat 40. i 50. dosadzono tysiące drzew i krzewów, uzupełniono o nowe aleje, szpalery i żywopłoty i ... wzniesiono pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej.